Dziękuję ... nie piję :P :D

   Tak jak w sezonie letnim blogosferę dopadła epidemia azteckich wzorów ,  a konkretniej  swego czasu miałam wrażenie  że  gdzieś  spadł deszcz w postaci azteckich spódniczek  ,  tak teraz ledwo kalendarz przekroczył magiczną datę 22/09  a nastąpił wysyp bordo, burgund-u czy jak to woli koloru wina, od którego  pomimo braku procentów- już mi się kręci w głowie :P   Z tego całego wirtualnego pijaństwa uciekam w drugą stronę i chociaż "rozmemłana" i " rozczochrana" to nadal jestem świadoma swoich postępków.  Wskakuję w wielgachne boyfriendowskie portasy z niedbale powyciąganą koszulą , ale co by ludzie nie pomylili mnie z krakowskim menelem , na stopach lądują szpile w których czuję się jak przysłowiowa ryba w  wodzie ! :D  Muzyka w uszach gra , na twarzy czuć powiew ciepłego wiatru, oczy przechodniów są zwrócone na mnie ...  patrzą .... a ja  kołyszę  się w rytm słyszany tylko przeze mnie ...  nic więcej mnie nie obchodzi :)   Burgund???  Pewnie też się skuszę ....  np. pomadka , czy lakier do paznokci :) Będzie miłym,  małym dodatkiem do całości,  co bym się znowu  "nim"  nie opiła :) Enjoy :)

jeans (River Island), waistcoat (Asos), bag, shoes  (Next)- sh/ belt-Primark/ ring- Claire's/ blouse (Oasis)- charity shop